Grupa przerosła trenera

trenerByło to wyzwanie dla trenera by podążać za grupą, indywidualnymi potrzebami każdego uczestnika szkolenia, ale przede wszystkim by stanąć obok i z góry spojrzeć na to – co się dzieje dookoła. W szkoleniu brały udział osoby z bogatym doświadczeniem w szkoleniach, rozwoju i biznesie, o typach osobowości: ESTP, INFJ, ESFJ, INFJ, ESTJ, INTJ, ENFP, INTP, ISFJ, ENTJ, ENTJ.

Typ osobowości trenera to ESTP, któremu się wydaje, że jest ENTJ. Kluczem do sukcesu jak wiadomo jest świadomość samego siebie, by na takich prawdziwych i solidnych fundamentach budować swoją praktykę i warsztat trenerski. Tu jednak chciejstwo – by być kimś innym, lepszym bierze górę.

Wracając jednak do samego szkolenia – było ono najgorsze w jakim brałam udział i z rodzaju: „how not to” ( czyli: jak nie …):

  • był ustalony cel ale zawartość się zmieniała w miarę trwania programu (co dla 8 osób „J” miało spore znaczenie)
  • materiały były dostarczane po zajęciach – więc nie można było z nich robić użytku na bieżąco
  • do współprowadzenia zajęć zostały doproszone osoby, które nie zawsze miały wiedzę i kompetencje w wybranych obszarach (pan ISTP był przekonany że wiedza sprzed 20 lat będzie dla nas atrakcyjna i pozwalał sobie na takie traktowanie uczestników – jakbyśmy co najmniej dopiero zaczynali edukację: pani ESFP najpierw przyznała się że się nas przestraszyła, potem zapomniała dodrukować odpowiednie materiały, a te które rozdała nie miały wiele wspólnego z tym, czego jej wykład miał dotyczyć; pan ISFJ czasami nie miał mentalnej gotowości do pojawiania się w ramach kursu lub zabierania głosu – wiec raczej był niemym towarzyszem procesu, niż inspiratorem i trenerem który miał czegoś konkretnego nauczyć)
  • trener nie dopasował ani tempa szkolenia, ani siły argumentów, ani jakości ani też formy komunikacji do potrzeb grupy
  • największym jednak obciążeniem były konflikty między uczestnikami, a trenerem, który chciał się trzymać procedury ale jednocześnie odchodził od niej dbając o swój komfort i tracąc przy tym z oczu cały obraz rozgrywającej się sytuacji, nie budował relacji ale za to skupiał się na celu i potencjalnych efektach, planował jakieś działania i dawał nawet materiały do przygotowania przed – ale potem do nich nie wracał – więc miało to charakter działań pozorowanych.

Rada dla trenera: może lepiej pozostać przy osobach na początkowym lub średnim poziomie zaawansowania umiejętności. Jeśli za tak wysoki poziom frustracji i rozczarowań trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych – to potem każda osoba, która pyta czy warto było, dostaje odpowiedź w stylu: zapomnij, to jakiś koszmar, ta osoba to pomyłka, znajdź inne szkolenie, nie polecam. Może więc warto mierzyć siły na zamiary …

Sztuką jest trafienie na kogoś, kto nie tylko ma wiedzę, zna temat, potrafi go przekazać w przystępny sposób i jest przy tym spójny, autentyczny i przekonywujący. Buduje też partnerskie relacje z uczestnikami, wzbudza zaufanie i potrafi tworzyć sytuację edukacyjną.

Po tamtym doświadczeniu „jak nie” – mam okazję brać udział w kolejnym projekcie szkoleniowym. Tym razem trenerem jest osoba o typie ENFJ. Dużo się dzieje i jest to ogrom doświadczeń i inspiracji od tej osoby i sytuacji, które tworzy wraz z uczestnikami. Jak wiele znaczy więc nie materiał, nie miejsce ale jedna osoba w grupie.

A jakie są Twoje doświadczenia ze szkoleniowcami?

Jakie reprezentowali typy osobowości?

Co dobrego w trakcie tego spotkania się wydarzyło dla Ciebie?

 

 

Polecane artykuły

Zostaw komentarz