Wyobraź sobie chorego, który szuka pomocy u różnych lekarzy. Każda wizyta rozpoczyna się od opowiedzenia o cierpieniu, dolegliwościach i o tym jak niekompetentny był poprzedni lekarz – bo nie pomógł, a wymagał zapłaty. Pacjent jednak po wyjściu od kolejnego specjalisty wyrzuca do koszta receptę, nie stosuje się do zaleceń terapii leczniczej, podważa wiarygodność i kompetencje specjalisty i dzięki temu znowu wraca do punktu wyjścia. Wydawałoby się, że utrzymywanie tego błędnego koła to droga donikąd. A jednak taka postawa pozwala na utrzymanie sensu życia.
Osoba lat 43, pracująca w korporacji zwróciła się do mnie z prośba o wsparcie rozwojowe. Nie potrafiła jednak podjąć decyzji o tym czego dokładnie potrzebuje i czego ta pomoc ma dotyczyć. Zaproponowałam najpierw spotkanie zapoznawcze lub zapoznawczo-diagnostyczne – byśmy mogły ustalić potencjalne obszary do rozwoju. W trakcie spotkania okazało się, że:
- Pani skupia się na tym co wydarzyło się w jej życiu kilka lat temu i nie dostrzega tego co dzieje się wokół niej tu i teraz i jakiego życia dla siebie chce
- Oczekuje od innych dbania o zaspakajanie jej potrzeb (bycie ważnym, szacunek, zainteresowanie) ale sama nie buduje relacji i nie okazuje zainteresowania
- Nie mając pomysłu na siebie, dalszą swoją karierę zawodową podlega przesunięciom kadrowym w ramach firmy – co wywołuje u niej frustrację i lęk przed tym, co może się zdarzyć i nie traktuje tego jak możliwości dalszego rozwoju i uczenia się nowych umiejętności
- Nie ma dostępu do tego, jak się czuje sama ze sobą, co w sobie ceni, z czego jest dumna – nie potrafi odpowiedzieć na takie pytania (za to często pojawiają się łzy i krytyczne opinie na swój własny temat)
- Na pytanie o marzenia, mówi że ich nie ma a od doradców oczekuje, że ktoś pokieruje jej życiem i przyszłością
- Od specjalistów oczekuje cudów, aby nie musieć raczej nad sobą konsekwentnie pracować, wyrabiać nowych nawyków myślenia i działania
- Obwinia innych ludzi za swoje niepowodzenia zawodowe i życiowe (przez szefów nie odnosi sukcesów i stoi w miejscu, przez terapeutów ma beznadziejne życie i rozstała się z partnerem, itp.)
- Każdy szef i terapeuta to osoby pozbawione kompetencji i wiedzy, a terapeuci to dodatkowo osoby które głównie zainteresowane są wydrenowaniem jej portfela
- Czyta dużo literatury psychologicznej, ale nie wdraża tej wiedzy w życie (zna różne podejścia i modele, ale nie ma umiejętności przekładania ich na swoje zachowania i ciągle zadanie pytania: ale jak to zrobić)
- Rozumienie potrzeb innych i dopasowywanie się do nich w sposobie komunikacji, organizacji argumentów, czy zachowaniu uważa za wyrzekanie się siebie lub manipulowanie innymi
Typ osobowości tej osoby to ISFJ.
Czemu osoba ta jest tak nieszczęśliwa?
Nadużywa ona swoich preferencji (ISFJ) i nie rozbudowuje ich z myślą o sobie i tej reszcie świata, w której funkcjonuje (zachowania ze światów, E, N, T, P). Jest to osoba silnie introwertyczna i mało zainteresowana innymi wokół, ma swój wewnętrzny świat i nie dopuszcza do niego nikogo, trzyma się usilnie wniosków do których doszła po wnikliwych przemyśleniach ale nie konsultuje ich z otoczeniem, by sprawdzić czy mają one jeszcze związek z rzeczywistością. Ma poczucie osamotnienia i opuszczenia. Jej świat wypełnia głównie praca i czytanie książek. Osoba jest silnie skupiona na szczegółach i na tym co było. Szuka wokół siebie precyzyjnych instrukcji i wskazówek i gdy ich brakuje nie potrafi skorzystać z żadnych inspiracji i przykładów. W analizie sytuacji nie wyciąga wniosków, nie łączy ze sobą zdarzeń by móc na bieżąco modyfikować swoje zachowania – jeśli chce mieć inne efekty, niż wcześniej. Powtarza ciągle te same błędy dziwiąc się, że nie ma innych efektów. Brak myślenia o tym co będzie, jak chce żeby wyglądało jej życie powoduje, że główny zasób, który wypełnia jej życie to przeszłość i błędy jakie popełniła ona i inni w stosunku do niej. Karmi się tym żalem, pretensjami i rozdrapywaniem ran. To, co też jest zastanawiające to, że pracując kilkanaście lat w korporacjach nadal nie wie na czym polega bycie częścią takiego środowiska, co jest możliwe, jakie są normy i zasady, czym jest polityka korporacyjna, co oznaczają siły wpływów i interesy stanowisk. Na każdą sytuację reaguje emocjonalnie i myśli tylko o tym, jakie koszty będzie ponosić ona sama, ale nie stosuje już szerszego spojrzenia i myślenia o rezultatach biznesowych, efektach i kosztach. Każdy komentarz traktuje emocjonalnie i nawet jeśli nikt jej nie atakuje – broni się, buduje dystans, krytykuje i ocenia. Na różne sytuacje ma plan działania ale pozbawiona elastyczności nie modyfikuje go i nie adaptuje się do tego co przynosi nowy dzień. Najchętniej chciałaby, aby wróciły stare czasy i żeby mogła robić to, co sobie wymyśliła i sprawdzało się kiedyś.
Przedmiotem naszej rozmowy był potencjał osobowości pani ISFJ, jej mocnych stron i obszarów do wzmocnienia – by lżej było jej żyć i budować relacje z innymi. Jednak pani i tak zakończyła spotkanie podsumowaniem: „z jednej strony jest mi tak lekko, a z drugiej jestem załamana że ciągle mówiłyśmy o tym jaka jestem beznadziejna”. Osoba ta dostała rekomendacje pracy terapeutycznej nad budową poczucia własnej wartości, realnym obrazem siebie i własnych możliwości, obniżeniem siły krytyka wewnętrznego i zarządzaniem swoimi emocjami. Te czynniki bowiem skutecznie przeszkadzają pani w korzystaniu ze swojego potencjału osobowości i odnoszeniu sukcesów zawodowych i życiowych.
Pani otrzymała zadania rozwojowe do wykonania – by zrozumieć lepiej siebie, swoje strategie myślenia i działania ale też i możliwości, z których może skorzystać. Nie wróciła jednak z żadną pracą. W końcu „błędne koło” musi toczyć się dalej i po co coś zmieniać – skoro z tego żalu, pretensji, krytycyzmu i lęku można mieć korzyści. I a nóż trzeba by było się czegoś nowego nauczyć, z czymś zmierzyć, po coś nowego sięgnąć, z czymś się rozstać?
Często to nie świat jest taki zły, otoczenie mało wspierające. To osoba jest dla siebie największym wrogiem i skutecznie sabotuje swoje szczęście
Hmm, mnie to wyglada na depresje po prostu. A nie na zaden problem wynikajacy z osobowosci. Wiec bardzo mozliwe, ze chodzac do dietetykow z rakiem na kiepskich specjalistow trafiala.
Jej zachowanie, postawa, myslenie o sobie, przytrafic sie moze kazdemu, jesli pod wplywem jakichs czynnikow sytuacja go przerosnie, wpadnie w depresje, a ta nigdy nie zostanie zdiagnozowana i wyleczona. Czyli dopoki nie zostanie przywrocona rownowaga chemiczna w mozgu. Same zalecenia rozumienia siebie tu raczej nie pomoga.
Typ osobowości opisywanej osoby mówi o potencjale jakim dysponuje i z czego może korzystać. Jednak w tym przypadku gdy w grę wchodzą poważne zaburzenia osobowości (i nie jest do depresja) – osoba ta nie ma dostępu do własnych zasobów. Uzależnienia, choroby psychiczne, czasami środowisko w którym żyjemy czy pracujemy mogą być skuteczną przeszkodą w robieniu pożytku z tego, kim jesteśmy.
Rozumiem wiec, ze ta osoba byla diagnozowana przez specjaliste (w Polsce jest nim lekarz psychiatra) w kierunku depresji i ja wykluczono.
Nie rozumiem jednak, dlaczego w tym przypadku, uznawszy, ze przeszkoda dla rozwoju sa powazne zaburzenia osobowosci, osoba ta dostawala ciagle te same zalecenia, ktorym najwidoczniej nie potrafila sprostac. Czy ktokolwiek ze specjalistow od rozwoju zalecil jej wczesniej terapie majaca na celu zredukowanie deficytow wynikajacych z owego zaburzenia? Czy upewniono sie, ze zrozumiala ona zalecenia?