Ciekawa historia z serii jak to było kiedyś, co przeżyłam, co mnie zmieniło i ukształtowało na nowo. W gąszczu odgrzewanych i mało smacznych kotletów pod publikę w postaci Pani Potockiej (typ osobowości ESFP) która opisała swoje życie z Grzegorzem Ciechowskim , pani Felicjańskiej (typ osobowości ESTJ) o walce z alkoholizmem i rozwodzie, pani Figurze (ESFP) o przemocy domowej i podziale majątku – ta historia naprawdę przyciąga uwagę i zastanawia. A rzecz dotyczy pani Edyty Bartosiewicz, która 12 lat będąc w depresji„leciała na rezerwie energetycznej”, a która miała w sobie nadzieję i instynkt, który pozwolił jej poradzić sobie z demonami. Ciekawy i mądry wywiad – polecam.
Kiedyś krytyczna i zbuntowana, chorobliwie perfekcyjna, bezkompromisowa, niby otwarta ale mało zainteresowana innymi, mało”kompatybilna ze światem i ciągle nie na miejscu”, kochająca obsesyjnie i szaleńczo, „żyjąca emocjonalnie na maksa”, bez świadomości własnej tożsamości, z niskim poczuciem własnej wartości, nasiąknięta destrukcją.
Dziś w wywiadzie przyznaje, że po 8 latach terapii, kiedy czuje się już lepiej – docenia to co miało miejsce w jej życiu. Był to okres, kiedy „czuła się jakby zanurzona w mętnym jeziorze”, nie miała świadomości co się z nią działo, zaczęła tracić głos – co było wyraźnym ostrzeżeniem organizmu, że czas zadbać o siebie.
Po tej podróży na rezerwie kiedy odnalazła drogę do siebie, zaczęła też inaczej postrzegać ludzi i siebie samą, ma „ochotę słuchać i rozumieć”. Dziś dopiero spotkała w sobie kobietę …mając 48 lat. Potrafi docenić swoje atuty, które kiedyś ukrywała, ma sobie więcej spokoju i równowagi. Chętnie przyjmuje od innych pomoc , bo dzięki temu wierzy, że wzrasta (choć kiedyś nie chciała nikomu nic być winna).
Czym się różni historia choroby pani Bartosiewicz od np. choroby pani Felicjańskiej? Ta pierwsza jest przede wszystkim pełna refleksji i wniosków jakie wyciągnęła dla siebie, zrozumiała znaczenie swojego myślenia i działania i ich wpływ na jakość własnego życia. Mówi też o tym, że podjęła wyzwanie w postaci wzięcia odpowiedzialności za siebie, za swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, bez szukania winnych i tłumaczeń okolicznościami zewnętrznymi . To przykład przemiany i dojrzewania człowieka, który trafiając do ciemnego miejsca swojej duszy, zawrócił do światła. Ta historia może być inspiracją dla tych którzy borykają się z różnymi problemami, ale pracując nad sobą i są w stanie wyjść na prostą, powrócić do pasji i talentów, tworzenia i dzielenia się nimi ze światem. Druga to powód do żalu i smutku, jak osoba na swoim nieszczęściu chce robić pieniądze i na siłę utrzymać zainteresowanie sobą. Tylko czy bywanie na otwarciach sklepów, okładki w psudomagazynach, obnażanie problemów rodzinnych, książka o podbojach seksualnych, nagie sesje – to wartość, która zmienia życie innych ludzi? To raczej krzyk wołania o uwagę, a być może o pomoc …
I na koniec ku refleksji cytat z pani Bartosiewicz (typ osobowości INFJ):
„Teraz wiem na pewno, że dopóki człowiek nie ma w sobie naprawdę czegoś swojego, to będzie czerpał, zaspokajał swój głód inną osobą, przelewał ją przez swoje dziurawe sito, aż w końcu nie pozostanie nic poza syfem, który osiądzie na dnie durszlaka”
Ten cytat polecam wszystkim, którzy oddają się w zarządzanie światu zewnętrznemu (partnerzy, rodzice, nauczyciele, znajomi, przyjaciele, współpracownicy, itd.) i ciągle wierzą że on ma prawo decydować o tym, ile są warci dla siebie i dla innych.
Cytaty pochodzą z wywiadu w magazynie Sens – 10.13.
Zdjecie pogodzi z strony worwil.pl