Od kilku lat obserwuje rozwój osoby o typie osobowości ISTJ. Kiedy 7 lat temu poznałam tę osobę – była konsultantem w małej firmie. Pracowała wówczas pod okiem szefa ENFP, który potrafił prowokować do myślenia, zachęcać do działania. Oddawał też duże pole w zakresie brania spraw w swoje ręce – bo wierzył, że tylko w taki sposób człowiek rozwija się najlepiej. Prowadził z nią dyskusje filozoficzne, wymagał znania się na różnych sprawach – wiec trzeba było zdobywać nowe informacje, pogłębiać wiedzę w różnych zakresach. Okazało się jednak, że niestety nie był to najlepszy układ dla osoby ISTJ – jako, że brak reguł i zaplanowanych działań, zmieniające się środowisko i oczekiwania były źródłem wielu stresów i frustracji. Jej szef dbał o rozwój duchowy i intelektualny, ale wygląd zewnętrzny i kreowanie swojego wizerunku leżał odłogiem.
Osoba ta postanowiła zmienić pracę i trafiła na szefa o profilu ENFJ. Tu znowu nastąpiło zderzenie z inspirującą i pozostawiającą dużo swobody w działaniu i myśleniu osobą. Tym razem miała okazję uczyć się nowych rzeczy w nowym środowisku, przyglądać się sobie na tle innych. Zaczęła inwestować w swój wygląd i budowanie kontaktów z innymi, bo jak to w wielkiej korporacji bywa – już nie bardzo można było pozostawać w swojej bezpiecznej strefie komfortu. Przy tej okazji zaczęła więcej zarabiać, więc świat otworzył przed nią nowe możliwości podróży, zadbała o swój dom, wychodziła do teatru, spotykała się z ludźmi.
Ten układ jednak też nie był satysfakcjonujący – bo szef był relacyjny, lubił rozmawiać na różne tematy poza służbowymi, szybko generował nowe pomysły i czasami reagował emocjonalnie na sytuacje, w których miała miejsce niesprawiedliwość, brak poszanowania do człowieka i jego wartości, brak doceniania zasług i wkładu, miały miejsce manipulacje i gry korporacyjne.
Przy nadarzającej się okazji więc opisywana tu osoba ISTJ postanowiła skorzystać z okazji przeniesienia się do innego pionu, kierowanego w sposób żołnierski przez managera INTJ. I to był strzał w 10-kę. Nowy szef metodą: bezdyskusyjnych rozkazów, kontroli, kar i nagród, bezkompromisowego budowania pozycji całego departamentu, świetnie zorganizowanego systemu tabelek, agresywnej komunikacji wydobył z osoby ISTJ pełne zasoby i predyspozycje.
Dziś osoba ISTJ jest managerem. Dobrze wygląda, trzyma się procedur, ma jasno poukładane plany działania, świetnie naśladuje swojego przełożonego (szkoda że bez rozumienia swojej roli i odpowiedzialności) i stawia go dla siebie na wzór do powielania. Niestety jest to już karykaturalny obraz – bo ludzie przestali dla ISTJ mieć znaczenie, liczy się dostarczany wynik, podkładka w postaci maila z kopią do szefa, robotyczne reagowanie na różne sytuacje, budowanie dystansu w kontaktach z innymi, nieuzasadnione rozliczanie partnerów biznesowych, wydawanie instrukcji zamiast prowadzenia dialogu, dewaluowanie innych ludzi i efektów ich pracy, których zdarza się jej korzystać i na nich dalej budować, przypisywanie sobie nie swoich zasług, brak empatii.
Z zewnątrz żal patrzeć na tę osobę w obecnej roli i pod opieką nowego szefa. Osoba ISTJ jednak jest w swoim żywiole. Nareszcie sprawy dzieją się tak, jak tego chce. W nowej roli najważniejsze są dla niej wygląd zewnętrzny (kopia szefa), gra pozorów, odhaczanie spraw, wynik. Pytanie tylko jak długo i z czym zostanie w tej korporacji i poza nią przy takich zachowaniach i postawach. Szef nie jest wieczny i może zostać zwolniony lub poszukać innej posady. I co wtedy, kiedy już nie będzie jej mógł stanąć z pozycji siły autorytarnego dowódcy w jej obronie?
Jakie to ważne więc, by trafić na odpowiednią osobę w życiu biznesowym, aby rzeczywiście była inspirująca i wspierająca, a nie wydobywała ze swoich pracowników ciemnej strony ich osobowości …