Gen przedsiębiorczości

Wydawałoby się, że takie rzeczy mają miejsce tylko w Ameryce …ale chyba nie do końca.

Obejrzałam na kanale Travel program w którym doradca z 20 letnim doświadczeniem w hotelarstwie ratuje podupadłe lub stojące na granicy bankructwa hotele. Przyznam, że ta historia to prawdziwa komedia dostarczająca emocji z każdą minutą – głównie ze względu na brak wyobraźni i niefrasobliwość głównego bohatera.

Właściciel hotelu w New Port podejmował przez lata takie decyzje biznesowe, które nie dość, że wpędziły go w kłopoty finansowe, to też sprawiły że standard hotelu się obniżył.

Nie dbał o odpowiednie wyposażenie pokoi, regularne renowacje, pranie pościeli i narzut, czy czyszczenie klimatyzacji ani też o reklamę hotelu przy okazji różnych lokalnych imprez. Zakupił za to nowy dach za 45 tys dolarów nad basenem z którego nikt nie chciał korzystać – bo straszyły wokół niego pordzewiałe rury, stare i nieużywane jacuzzi oraz dekoracje pamiętające poprzednia epokę. Jakuzzi kosztowały pana 20 tysięcy USD i nigdy nie zostały podłączone bowiem nie sprawdził on regulacji prawnych, które by mu na to na pozwalały. Ich niewłaściwe składowanie sprawiło że sprzęt został zniszczony i zapleśniał wiec nadawał się jedynie do wyrzucenia. Ponad 120 tys usd zapłacił za najnowocześniejszy sprzęt do siłowni i wstawił go do dawnej sali balowej. Liczył przy tym, że sam sprzęt podniesie standard hotelu na tyle, że klienci będą walić drzwiami i oknami. Nie pomyślał jednak o tym żeby w owej sali balowej postawić szatnie/ przebieralnie i zareklamować to miejsce lokalnym mieszkańcom. Na 180 pokoi hotelowych pan miał tylko 8 pracowników którzy zajmowali się ich wyposażeniem i sprzątaniem.

Pani manager pracująca tam przez kilkanaście lat skupiała się na ogarnianiu bieżącej sytuacji i jak to określiła: ratowaniu właściciela przed nim samym. Hotel nie miał żadnych rozwiązań systemowych, planowanych działań, strategii sprzedaży i promocji. Sam doradca z programu telewizyjnego był załamany poziomem kompetencji i filozofii pracy pana właściciela i tylko zatrudnienie dyrektora zarządzającego z pełną władzą i odpowiedzialnością mogło to miejsce uratować. Bardzo jestem ciekawa czy tak się rzeczywiście stało. Program nie mówił już o losach hotelu za jakiś czas.

Pan właściciel zaprezentował się jako fantasta marzyciel, któremu obce są analizy biznesowe, decyzje podejmował pod wpływem impulsu i wykazywał się wysokim poziomem samozadowolenia na zmianę z frustracją bo jego pomysły nie przynosiły żadnych efektów. Hotel jako organizacja nie miała lidera który wiedział dokąd ten biznes zmierza, co jest jego głównym celem, jakie działania warto podejmować w perspektywie długoterminowej i jakie są bieżące priorytety, jak wykorzystać nowe technologie, co się dzieje w lokalnej społeczności i jak łączyć interesy z tymi, którzy oferują działania wspierające rozwój hotelarstwa. Często też mylił ilość podejmowanych działań czy pomysłów z efektywnością czy produktywnością. Jednym słowem – kompletny brak genu przedsiębiorczości.

Właściciel hotelu miał typ osobowości ESFP.

Piszę o tej historii bo typ osobowości ESFP rzadko pojawia się w korporacjach na stanowiskach managerskich. Do tej pory nie zdarzyło się mi z taką osobą współpracować i niezwykle ciekawe to było dla mnie doświadczenie kiedy słuchałam wypowiedzi pracowników w programie o współpracy z takim szefem.  Niezwykłe też było to, że wszystkie działania właściciela prowadziły do zagłady jego własnego biznesu.

Znasz takie osoby, które mimo sprzyjających okoliczności ciągle rzucają sobie kłody pod nogi?

 

Polecane artykuły

4 Thoughts to “Gen przedsiębiorczości”

  1. Ania

    Witam. Ogladam obecnie serial o Annie German. Dzisiaj widziałam o niej dokuemnt. Bardzo mnie zainteresowała jej osobowość. Moim zdaniem to ISFJ lub ewentualnie ISFP.
    Czy mam rację??

    1. Beata Stefańska

      Aniu – wybór „twardego” zawodu, podejmowanie decyzji które mają doprowadzić do jakiegoś finału (np zakup mieszkania, wyjazd do Włoch aby kupić dom), precyzja wypowiedzi np o wieku syna, co dokładnie i kiedy się wydarzyło w karierze – to wszystko raczej mogłoby wskazywać, że raczej „J” (ale też nie była to bardzo silna preferencja). Jednym słowem bardziej ISFJ niż ISFP

  2. Przemek

    Znam kilka osób, które doprowadzają swoje biznesy do ruiny. Dobre rady nie mają skutku „oni wiedza najlepiej”. Wszystko w temacie. Z satysfakcją patrze, jak im te interesy upadają z powodu ich uporu i przekonaniu o swojej „zaj***ci”.

Zostaw komentarz