Rozmawiałam ze znajomą o swoich rozterkach przy współpracy z jedną osobą.
Kontakt ten przy spotkaniach kawiarnianych pełen był obietnic i nadziei na konkretne efekty, a w praktyce okazał się pasmem nieustających zaskoczeń i rozczarowań. Już po pierwszym opisie faktów jakie miały miejsce w tej relacji, znajoma roześmiała się serdecznie i stwierdziła: „aaaa, ona jest z tego znana, nie wiedziałaś?”
Zadałam od razu pytanie z czego jeszcze jest znana – co może mnie ominęło, a być może mnie czekać w tej współpracy. Okazało się jednak w rozmowie, że owa osoba zdążyła w ciągu kilku miesięcy zaprezentować cały arsenał swoich możliwości. O co zadbała zatem i z czego dała się poznać najlepiej:
- Bardzo dużo mówi – co może dla wielu być wartością. Jednak temu słowotokowi czasami nie towarzyszy żadna refleksja. Zagadywanie świata chyba bardziej służy wypełnieniu ciszy, która jak wiadomo też jest formą komunikacji ale nie każdy potrafi to dostrzec.
- Wkłada spory wysiłek w poznawanie ludzi i budowanie networkingu. Czy wszystkie te relacje są ważne? Obserwowałam raczej, że liczy się skala, a nie jakość. Więcej entuzjazmu też towarzyszyło tej osobie przy nawiązywaniu kontaktów, niż przy ich utrzymywaniu czy pogłębianiu.
- Przy tworzeniu koncepcji czy rozwiązań dla Klienta korzysta ze swoich doświadczeń, sprawdzonych modeli, opisów w literaturze. Jeśli nie są jej znane – wypracowanie czegokolwiek jest katorgą lub czymś co odkłada lub ignoruje. W nowych dla niej sytuacjach skupia się na tym czego nie potrafi i szuka usprawiedliwień i tłumaczeń, zamiast podejmowania działań, by się nauczyć. Deklaruje rozwój – ale tylko w wybranych przez siebie obszarach, które nie muszą mieć przełożenia na praktyczne ich zastosowanie. Wartościowsze jest samo wiedzenie a nie używanie wiedzy i np. doskonalenie się w czymś – szczególnie jeśli chodzi o osobiste kompetencje.
- Lubi zrzucać odpowiedzialność za to co ma miejsce w jej życiu prywatnym i zawodowym na okoliczności, współpracowników, członków rodziny. W jej życiu jest tak duża ilość zmieniających się priorytetów – że ogarnięcie ich wszystkich jest nie lada wyzwaniem. Chaos – to jej ulubiona wersja zdarzeń. Oznacza to ostatecznie, że żadne ustalenia do jakich się zobowiązuje nie są realizowane. Robi notatki, obiecuje, a potem albo nic się nie dzieje, albo robi coś – co nie jest zgodne z tym, o czym się z nią rozmawia na spotkaniu.
- Jakość robionych przez nią rzeczy pozostawia wiele do życzenia. Teksty, prezentacje, opisy mają charakter niechlujny i wymagają albo robienia od nowa albo głębokich korekt. Nie jest ważny dla niej format, jakość, troska o efekt końcowy. Informacje zwrotne niestety nie spełniają swojego zdania w tym przypadku – bowiem osoba ta nie uczy się z nich, nie wyciąga wniosków i niczego nie zmienia. Jest mocno przywiązana do swojego stylu pracy i mimo deklaracji o chęci doskonalenia się – nic w tym kierunku nie robi.
- Chce zarabiać dużo pieniędzy, ale najlepiej byłoby gdyby ktoś stworzył jej idealne warunki w postaci gotowych rozwiązań, materiałów, a ona wówczas przyjdzie i coś zrobi. Sama tez nie lubi wydawać swoich pieniędzy. Lubi traktować ludzi jak bankomaty. Sama dałam się w taki sposób potraktować podczas jednego ze spotkań, któremu towarzyszył posiłek. Usłyszałam wówczas: zapłać za mnie bo i tak jestem ci winna pieniądze. Na główną kwotę czekałam 2 miesiące, ale za lunch zwrotu już nie otrzymałam.
- W ciągu kilku miesięcy współpracy tylko 2 razy osoba ta pojawiła się punktualnie na spotkaniu. Reszta spotkań to półgodzinne czy nawet godzinne spóźnienia. Osoba ta nie przywiązuje się do czasu i terminów ale też nie zwraca uwagi na to, że dla kogoś może to być cenny zasób.
Znajoma dodała od siebie, abym uważała z wprowadzaniem tej osoby do Klientów – bo osoba ta może za moimi plecami przejąć kontakt i sprzedawać swoje produkty, ale też abym za dużo nie udostępniała swojej wiedzy i materiałów – bo będą przez tę osobę kopiowane i wykorzystywane komercyjnie. Zapytała mnie też czy opisywana tu osoba korzystała z mojej gościnności. A wiesz, że tak? – odpowiedziałam. Było masę sytuacji w której albo coś gotowałam, albo gościłam i wtedy zapewniałam przekąski i napoje albo jechałyśmy razem gdzieś. Cały czas na mój koszt. Po drugiej stronie nie działała zasada wzajemności. Znajoma dodała od razu: „nie licz na to – ona nie wie co to wzajemność”.
Zapytałam znajomą o mocne strony tej osoby. Odpowiedziała, że to: nawiązywanie nowych kontaktów, robienie dobrego pierwszego wrażenia, posługiwanie się wyszukiwarką internetową.
Obserwując postawę i zachowania tej osoby (typ osobowości ESTP) z tygodnia na tydzień coraz wyraźniej docierało do mnie, że nie ma żadnej części wspólnej między nami, na czym można coś zbudować. Różnice w wartościach i priorytetach, a także przepaść w rzetelności i jakości pracy są nie do pogodzenia. Spotkanie ze znajomą była tylko „kropką nad i”. Podjęłam decyzję o zaprzestaniu współpracy z tą osobą.
Dlaczego opisuje tę sytuację? Bo ważne jest byś wiedział, z czego Ty jesteś znany i dbał o to, co Ci może w życiu pomagać. Twój wizerunek – jeśli pracujesz z ludźmi, to coś – co otwiera Ci drzwi do nich lub je zatrzaskuje przed nosem.
Wiesz z czego Ty jesteś znany?
Moim zdaniem opinia innych osób na nasz temat, bądź nie tylko o nas, nie zawsze musi być wyznacznikiem prawdy o danej osobie. Często, coraz częściej mimo młodego wieku zauważam coraz to większą fałszywość ludzi i ich skłonność do budowy własnego wizerunku kosztem czyjegoś. W życiu co prawda popełniłem wiele błędów, wynikające częściowo z przyzwyczajeń wyniesionych z domu rodzinnego, lecz właśnie parę osób z mojej byłej klasy, w tym dwóch kolegów z pokoju z internatu, zrobiło z igły widły z mojego sposobu życia dla budowy relacji z innymi „szlachetnie urodzonymi”. Wiele spraw można wtedy było załatwić między nami, jednak im nie było to na rękę. Żałuję swojej naiwności i braku asertywności (na szczęście wyleczyłem się z tego). Chcę jednak dojść do finału – owszem wiele z rzeczy opowiadanych przez nich częściowo było prawdą, jednak prawdę tą opowiadali innym w sposób chamski i przekoloryzowany, często nawet przekazywali to co ode mnie usłyszeli dalej, mimo pewnej prywatności tych informacji (życie rodzinne). W/w przykład pokazuje, że czasami opinie innych mogą być pomocne, jednak bardzo często obarczone są pewną dozą subiektywności i należy do nich podchodzić z dystansem, szczególnie biorąc pod uwagę to kto wygłasza te opinie. Aha, podejrzewam typy moich „kolegów” ISTJ i ISTJ, albo ISFJ. Sam jestem introwertykiem i dominuje u mnie myślenie. Jednak w dwóch pozostałych obszarach nie jestem pewien.