Oczywiście nie jest to instrukcja jak zaszkodzić, a raczej smutna refleksja nad tym do czego można się posunąć w miejscu pracy chcąc zwrócić na siebie uwagę.
Zaczęło się od spotkania Managera (typ osobowości INTJ), który szukał dla siebie wsparcia w zakresie rozwoju. I jak to bywa w takich wypadkach – spotkał się On z kilkoma osobami, by wybrać najlepiej Mu odpowiadającą osobę. Jeszcze nie mieliśmy wówczas kontraktu, a Jego asystentka pozwoliła sobie do mnie na komentarz, że ja muszę się zająć tym szefem – bo oni jako zespół są umęczeni przez Niego, stosuje mobbing, znęca się nad nimi, a ona już sama nie daje rady psychicznie. Potraktowałam wówczas te komentarze z lekkim dystansem – bo dopóki taka współpraca się nie rozpoczęła – to trudno opierać się na opiniach tylko jednej ze stron.
Do nawiązania współpracy doszło i pojawiła się kolejna niepokojąca informacja o tym, że pani asystentka pisze maile do Zarządu informując go o tym, jak ciężkie życie mają w tym biurze, jaki Szef jest niewdzięczny, jak źle ich traktuje.
W Zespole Szef też nie ma najlepszej opinii – bo oprócz tego że jako INTJ (szybko myśli, niecierpliwi się jak ktoś czegoś nie rozumie, oczekuje od swoich pracowników samodzielności i dyscypliny oraz dostarczania na czas wyników i skupiania się na pracy, stawia wysokie wymagania sobie i innym, czasami traci kontrolę nad emocjami, nie mając wsparcia pracowników ma poczucie osamotnieni i nawet już wątpi w swoje talenty i mocne strony) jest nie lada wyzwaniem dla osób z Nim pracujących – to pani asystentka chodzi po biurze i opowiada wszystkim, jak to Szef ją wykańcza.
Pani jest typem osobowości ESFJ. Chciałby mieć dużo do powiedzenia na różne tematy, ale jej wiedza jest przeciętna; ma niskie poczucie wartości i buduje je na akceptacji innych a nie swoich wewnętrznych zasobach; uwielbia postawę ofiary – która zwalnia ją z brania odpowiedzialności za to jak myśli, co robi i co jej się w życiu przydarza; za swoje niepowodzenia obwinia innych i w tym miejscu pracy znalazła idealnego kandydata, przez którego nie może być szczęśliwa. Urządza więc płacze, chodzi po kątach z umęczoną miną, reaguje histerycznie na każdą sytuację w relacji z Szefem. Przypisuje Mu wszystkie złe intencje i motywy – podczas gdy Jego zachowanie nie ma często nic wspólnego z nią. Krzywe spojrzenie, delegowanie zadania czy informacja zwrotna od Szefa – to wyraz Jego działań mobbingowych, jej zdaniem.
Ciekawe jest to, że z jednej strony mocno nadwyręża wizerunek Szefa, a z drugiej stara się być dla Niego przemiła i dbająca o Niego, i cały czas powtarza: jaka to ona jest w stosunku do Niego lojalna. Dziwny to wyraz lojalności… Ale być może, jak tak głośno sobie powtarza – to może chce usłyszeć własne myśli? Kłopot polega jednak na tym, że Ci którzy ciągle mówią o lojalności, uczciwości, czy wierności – często je deklarują ale brakuje tych wartości potem w konkretnych działaniach takich osób. Kto zatrudnił tę panią i dlaczego ta sytuacja ciągnie się miesiącami bez żadnej dla niej konsekwencji?
Po ostatniej sesji coachingowej Managera, Jego asystentka podjęła kolejną próbę wywołania u mnie współczucia – pisząc mało lojalne rzeczy o swoim przełożonym. Niestety dostała coś – na co nie była chyba przygotowana. Otrzymała kilka pytań coachingowych, które miały ją sprowokować do refleksji i wzięcia odpowiedzialności za własne zachowania i ich konsekwencje. Więcej się nie odezwała. Nie zostanę więc chyba przyjaciółką asystentki …
Jaki morał tej historii?
Jeśli słyszysz ciągłe narzekania jakiejś osoby i liczy ona, że samo się coś zrobi, rozwiąże lub zmieni – zapytaj ją: co chcesz z tym zrobić? jakie masz pomysły? co jest dla Ciebie najważniejsze w danej sytuacji? na czym polega Twoja odpowiedzialność?
A jak pogrążać skutecznie Lidera w jego własnym Zespole? Zatrudnij mu asystentkę, która jest labilna emocjonalnie, ma kompleksy, lubi trudnić się plotkowaniem, uwielbia zrzucać odpowiedzialność na trudnego szefa za to, że jest niekompetentna i brak jej zrozumienia swojej roli. Efekt murowany. Nie ważne są wówczas ani Jego talenty, ani wyjątkowe wyniki – ofiara, która głośno krzyczy lub dużo mówi – ma w takich sytuacjach rację … i jej słuchają ludzie, którzy w biurze zamiast zajmować się pracą, żyją takimi sztucznie wywołanymi problemami.
Znasz takie środowiska? i takich pracowników?
A tu możesz przeczytać ciąg dalszy tej historii: Wyobraźnia się przydaje
Pani Beato, taka drobna sugestia: w swoich artykułach znacznie Pani „wywyższa” podobne typy osobowości jakie wykryła Pani u siebie, tj. przykładowo właśnie INTJ czy docelowo ENTJ krytykując lekko inne typy. Moze Pani usunac moj komentarz, ale rade polecam wziac sobie do serca.
Pozdrawiam ENTJ
Panie Tomku – to co znajduje się we wpisach – to odpowiedź na to, z czym się spotykam w kontaktach z Klientami. Nie ma celowości w tym nad czym się szczególnie pochylam, a samo życie dostarcza powodów do pisania. Celem tego bloga jest pobudzanie ludzi do myślenia o odpowiedzialności i konsekwencjach zachowań i myślenia. One dotyczą zarówno osób S jak i N. Czy sugestię wezmę sobie do serca? W moim sercu jest miejsce na zupełnie inne wartości i treści, niż dylematy ile wpisów dotyczy osób podobnych do mnie, a ile różnych ode mnie. Dziękuję za Pańską radę i pozdrawiam