Rywalizacja w związku może być niebezpieczna.
Na początku była sielanka i deklaracje szczęśliwego wspólnego życia. Po kilku latach małżeństwa pojawiły się rysy na tym idealnym obrazku. Główną przyczyną nieporozumień w związku jest rywalizacja między małżonkami.
On ISFJ – ciepły, odpowiedzialny, skoncentrowany na byciu głową rodziny od początku relacji, lubiący się wykazywać w każdym obszarze wspólnego życia, ceni harmonię i spokój w domu i pracy, wybiera zrównoważony rozwój, myśli w krótkiej perspektywie i raczej koncentruje się na tu i teraz.
Ona ENTJ – ambitna, wymagająca, konsekwentnie dąży do celu, nieustannie inwestuje w swój rozwój i doskonalenie, myśli strategicznie, szybko wyciąga wnioski, planuje i wdraża różne działania usprawniające nie tylko w biznesie ale szuka takich możliwości w domowym zaciszu, lubi życie między ludźmi, szuka okazji do rozmowy i zbierania informacji od innych o najlepszych metodach/ praktykach/działaniu.
Kiedy się poznali Ona była kobietą po przejściach (z zaniżonym poczuciem własnej wartości, bez wyraźnego pomysłu na siebie) – wiec znalazła prawdziwe ukojenie i wsparcie pod Jego skrzydłami. Był to czas kiedy On miał okazję być na pierwszym planie, decydował o tym jak będzie wyglądał ich związek, dom, rodzina, wakacje. Kiedy Ona wróciła do formy, zadbała o swoje emocje i ustabilizowała swoje życie zawodowe i zaczęły się pojawiać kłopoty w ich relacji.
Najpierw zaczęło dochodzić do rywalizacji na poziomie sukcesów zawodowych – kto szybciej wspina się po szczeblach kariery, kto jakie kursy ukończył i jakie ma nowe specjalizacje.
Gdy pojawiły się dzieci – zaczęła się rywalizacja o bycie ważnym rodzicem, o to które jest bardziej kochane, akceptowane i do kogo dzieci przychodzą z prośbą o zabawę i pomoc. I o ile na poziomie rozwoju zawodowego rywalizacja zaczęła być czynnikiem motywującym dla małżonków do poszerzania swoich kwalifikacji – to już na poziomie rodziny zaczęły się pojawiać skutki uboczne w postaci nerwowości dzieci, ich agresywnych zachowań, nieprzespanych nocy, płaczu, niechęci do jedzenia i zabawy. Dlaczego? Każde z rodziców wybiera inne metody wychowawcze i nie są w stanie porozumieć się co do wspólnego standardu i zasad. Ona przytula, cierpliwie tłumaczy, szuka coraz to nowych sposobów – by towarzyszyć swoim dzieciom w procesie dorastania. On uważa, że na temat wychowania dzieci wie wszystko i powiela metody znane z własnego dzieciństwa, nie uwzględniając przy tym potrzeb swoich dzieci. Reaguje emocjonalnie kiedy te metody się nie sprawdzają, krzyczy wówczas na dzieci i ma pretensje do żony, obraża się, urządza ciche dni, buduje dystans w relacji z dziećmi. Nie widzi też potrzeby jakiejkolwiek zmiany w swojej postawie lub skorzystania z pomocy psychologa dziecięcego by poszerzyć swoje umiejętności rodzicielskie.
Rodzice utknęli w tej sytuacji. Cała rodzina ponosi wysokie koszty. Co dalej?
Jak przekonać Ojca do sięgnięcia po wsparcie i pomoc? Jak Twoim zdaniem dotrzeć do niego z właściwymi argumentami, by zrozumiał konsekwencje swojego zachowania i konieczność nabycia nowych umiejętności?
Jak się będzie grało do jednej bramki, czyli w tym przypadku Ojciec, to się ta bramka albo przewróci albo odwróci tyłem (co zdaje właśnie się stało)
Ta rywalizacja to mam wrażenie zaczęła się jednak od matki, coś ten ojciec nie pasuje mi na taką postawę.
Tu nie chodzi TYLKO o dzieci, tu przede wszystkim chodzi o nia i o niego. Nie da się działać tylko dla dobra dzieci – związki które ciągnie się tylko dla dobra dzieci kończą się wcześniej czy później. Dzieci są tylko (aż) częścią tej układanki.
Myślę, że oboje potrzebują nowego otwarcia, określenia swoich wartości i powiedzenia o tym, co najważniejsze drugiej stronie. Co jest ważne dla matki i co jest ważne dla ojca – wtedy się dogadają.
Skoro dogadali się kiedyś, to jest to możliwe i teraz.